Myśleliśmy, że po przejechaniu całej Azji i przekroczeniu kilkunastu granic, ta ostatnia z Ukrainy do Polski będzie tylko formalnością. Niestety myliliśmy się. Spędziliśmy na niej 9 godzin. Tak, słownie: dziewięć! Postanowiliśmy zastosować przetestowany 3 lata temu patent: Busem do Rawy Ruskiej i dalej stopem przez granicę (w Hrebennem nie ma przejścia dla pieszych). Niestety w porównaniu z naszą ostatnią wizytą kolejka była "nieco" dłuższa. Początkowo, zobaczywszy że kolejka jest tak długa, czekaliśmy na autobus, który nie stoi w kolejce i miał "zaraz przyjechać". Niestety nie pojawił się przez trzy godziny, a że było strasznie zimno zdecydowaliśmy się złapać stopa, co wiązało się z koniecznością odczekania razem z kierowcą 6 godzin, jak się później okazało. Z racji, że nie ma tam przejścia dla pieszych, nie puszczono nas w pobliże samej granicy, tak więc nie mogliśmy złapać stopa z początku kolejki. Tym sprytnym sposobem, wyjechawszy z Lwowa z samego rana w Lublinie byliśmy około północy. A mogliśmy przecież pojechać PKS-em z Lwowa o 15, który do Lublina przyjeżdża koło 22, ale chcieliśmy być wcześniej... A wydawało nam się, że możemy się już uznać za "doświadczonych podróżników":)