Jestesmy w Chinach. Przekroczenie granicy Kazachstan - Chiny zajelo nam 8 godzin. Dwukrotnie sprawdzono nam bagaze, przejrzano zdjecia w komorkach, przy pomocy specjalnego termometru diodowego zmierzono temperature ciala... Tylko dzieki wyrozumialosci celnika udalo nam sie przewiezc przewodnik China "Lonely Planet", w ktorym Tajwan zaznaczony jest jako odrebne panstwo.
Jesli chodzi o pierwsze wrazenia z Chin - jest cieplo! tzn. lekki mroz:))
Wokolo glosno, kolorowo, kierowcy trabia, przechodnie wpatruja sie w nas z zaciekawieniem i rozbawieniem, od czasu do czasu pozujemy dla nich do zdjec. Nareszcie jestesmy w kraju, w ktorym stac nas na jedzenie na miescie (nie gardzimy smakolykami z ulicznych straganow)! Ku naszemu zaskoczeniu, nasze zoladki dobrze to znosza.
W Urumczi nocowalismy w fajnym, niedrogim hostelu w centrum miasta. Z pokoju mielismy widok na szkole podstawowa. Drugiego dnia obudzil nas jednostajny kobiecy glos, plynacy z glosnikow ustawionych na boisku, ktory przez godzine nadawal o czyms dzieciom. Nastepnie uczniowie przemaszerowali z transparentem, a my poczulismy sie jak w Orwellu...
W przeciagu dwoch, trzech dni postaramy sie napisac wiecej i wrzucic pierwsze zdjecia.