Nie dajcie sie zwiezc nazwie, Sajgon to ciekawe, przyjazne turystom miasto.
Zreszta oficjalna nazwa to - Ho Chi Minh City (miasto zostalo tak nazwane na czesc przywodcy Komunistycznej Partii Indochin, pozniejszego premiera i prezydenta Wietnamu Polnocnego).
Mieszkancy Sajgonu sa serdeczni i nienatarczywi, chetnie zagaduja (i to nie dlatego, ze chca cos sprzedac). W powietrzu wyraznie czuc poludniowy klimat, jest parno i goraco, zycie toczy sie niespiesznym rytmem, nawet kierowcy motorkow jezdza spokojniej.
Jednym z miejsc, ktore warto zobaczyc jest muzeum poswiecone wojnie wietnamskiej (1957 - 1975). Wystawa jest bardzo poruszaja. Duze wrazenie robia zdjecia zrobione przez zagranicznych reporterow wojenych, szczegolnie te pokazujace cierpienia ludnosci cywilnej.
Przy okazji pobytu w Sajgonie wyrobilismy wize do Kambodzy w tutejszym konsulacie (chociaz mozna ja dostac rowniez na granicy). Jak sie pozniej okazalo, bylo to dobre posuniecie i zaoszczedzilo nam wielu nerwow przy przekraczaniu granicy. A wszystko dlatego, ze wietnamski przewoznik, ktory mial za zadanie przetransportowac nas do Kambodzy, zamiast pomoc w zalatwieniu formalnosci, krecil i kombinowal, doprowadzajac innych turystow do pasji.
Zanim jednak dotarlismy do granicy z Kambodza, udalismy sie nad Mekong. Podroz autobusem umilal nam obwozny sprzedawca, zachwalajacy przez mikrofon swoje produkty ( m.in. tarke do warzyw).