Do Yogyakarty dotarlismy w niedziele, czyli dzien, w ktory mial odbyc sie final mundialu. Mecz udalo sie obejrzec na ulicy przed hotelem, gdzie zostal rozstawiony duzy ekran. Takie mistrzostwa swiata w podrozy to nie jest zla opcja. Jesli chciec, to mozna by obejrzec praktycznie wszystkie mecze, poniewaz nie ma dotychczasowych obowiazkow, ktore to uniemozliwialy (szkola, sesja egzaminacyjna, praca itp...). Najwiekszy problem to wstac o 1.30 w nocy...
W Yogyakarcie ulokowalismy sie w "na oko" calkiem niezlym, czystym hotelu z basenem! Problem w tym, ze w naszym drewnianym lozku oprocz nas mieszkaly rowniez pluskwy, ktore troche nas pogryzly... Zglosilismy to na recepcji i dostalismy w zamian lepszy pokoj na 1 noc, poniewaz takie jak nasz (tzw. standard) byly zajete. Nastepnie przeprowadzilismy sie (na kolejna noc) do pokoju standard, ktory sie w miedzyczasie zwolnil, w ktorym to pokoju dzisiaj Ania znalazla... pluskwe. W zwiazku z tym dzisiaj po raz kolejny zmienilismy pokoj (czwarty w przeciagu pieciu dni). Za wiele sie po nim nie spodziewamy,,,. ale jutro juz opuszczamy to miasto.
W Jogjy (Dzogdzy), ktora jest jednym z najbardziej turystycznych miast w Indonezji, zabytki nie zrobily na nas wielkiego wrazenia. Tzw. "palac sultana", jedna z glownych atrakcji, okazal sie takim rozczarowaniem, ze nie udalo nam sie zrobic mu nawet jednego zdjecia. W sumie to powinnismy byli cos pstryknac tak z obowiazku, ale naprawde nie dalismy rady... Moj subiektywny opis atrakcji: wiata i barak. Zastanawialism sie czy my znalezlismy wlasciwy palac, ale niestety wszystko wskazuje na to, ze tak.
Bardzo podobaja nam sie natomiast uliczni sprzedawcy, fryzjerzy i golibrody. Wrzucamy kilka fotek.
Glowna atrakcje przyciagajaca turystow do Jogjy jest polozona 40km na polnoc Borobudur - pochodzaca z VIII w., masywna swiatynia buddyjska. Srodkowa Jawa przed przybyciem islamu byla zdominowana przez wyznawcow buddyzmu i hinduizmu, ktorzy pozostawili po sobie imponujaca architekture sakralna. Borobudur zostal "odkryty" w XIX wieku, odkopany z pokrywajacej go warstwy blota i ziemi oraz czesciowo zrekonstruowany (byl podobno w kiepskim stanie). Trzeba przyznac, ze wyglada teraz niezle. Sam budynek sklada sie z 10 poziomow zwienczonych 73 stupami (to te "dzwony" na szczycie).
Ps. uzupelnilismy wpis u Mentawajow i dorzucilismy kilka zdjec.