Jazd to chyba nasze ulubione miasto w Iranie - super tu wrocic:)
Zalozone ponad 3 000 lat temu, to jedno z najstarszych miast na
swiecie i dawna oaza. Spacer po zabytkowym centrum, to troche jak
powrot do przeszlosci. Miasto w duzej mierze zachowalo swoj dawny
charakter. Latwo zgubic sie w labiryncie waskich ulic zbudowanych z
jasnobrazowej cegly, przykrytej warstwa gliny i slomy (to dla lepszej
izolacji przed sloncem). Jak sie dowiedzielismy, taka warstwa ochronna
nakladana jest na domy i mury regularnie: raz na trzy lata, czasem
nawet raz do roku.
Za murami i waskimi drzwiami kryja sie piekne domy, nalezace kiedys do
zamoznych mieszkancow Jazd. W centrum takiego domu znajduje sie zwykle
duzy dziedziniec, najczesciej z fontanna, wokol rosna krzewy i drzewa,
ktore daja cien i chronia przed upalem. Na bocznych scianach widac
drzwi prowadzace do pomieszczen. Obecnie wiele z tych domow to hotele.
Niektore z nich sa drogie (pokoje w cenie: 40 dolarow), ale sa tez takie na
kieszen backpakersow, oferujace nocleg we wspolnej, duzej sali
(dormitory) lub na dachu domu:)
Nam wiekszosc czasu w Jazd uplynela na szwedaniu sie po zacienionych
uliczkach i bazarze. Jednym z ciekawszych miejsc, ktore udalo nam sie zobaczyc byl mlyn, w ktorym mieli sie henne, ktora pozniej sprzedaje sie do Indii, Arabii Saudyjskiej oraz panstw europejskich. Poznalismy tez kilku bardzo fajnych backpakersow
(w tym Brytyjke, ktora wlasnie przyjechala z szesciotygodniowej
podrozy po Pakistanie) oraz Hamada - Iranczyka z Esfahanu, dowcipnego
i otwartego na swiat kolesia, ktory obecnie mieszka na Ukrainie i
mysli czy by sie nie przeprowadzic na rok do Polski:)
Wybralismy sie tez na jednodniowa wycieczke po dawnych oazach,
rozsianych w promieniu kilkudziesieciu kilometrow wokol Jazd (miasto otoczone jest polpustynia). Przy
okazji zobaczylismy cos bardzo charakterystycznego dla tego regionu -
tzw. kanaty, czyli kanaly, ktorymi transportowana jest woda. Moga miec
od trzech do trzech tysiecy lat! Kanaly znajduja sie kilkadziesiat
metrow pod ziemia, wiec woda, prowadzona prosto z gor, nie nagrzewa
sie. Co ciekawe, woda w kanatach niesiona jest sila grawitacji, a gdy dociera do miast,
z pomoca mniejszych kanalow, transportowana jest do poszczegolnych
domow. Rozwiazanie genialne w swojej prostocie i nie do przecenienia w tym klimacie.
Ponadto, widzielismy pomieszczenie sluzace do przechowywania lodu w
czasach, gdy nikomu nie snily sie jeszcze zamrazalki;) Pomieszczenie
jest dosc wysokie, chronione przed sloncem gruba warstwa murow. Lod
przechowywano w nim w postaci wielkich bryl lodu przez 6 miesiecy, tj.
od marca do sierpnia. Przy wejsciu do "lodowni" znajduja sie dwa duze
baseny, ktore zima zalewano woda i po zamarznieciu, przenoszono do
srodka.
A, bylismy tez na bardzo ciekawym widowisku w sali sportowej, do
ktorej codziennie oprocz piatku schodza sie miejscowe osilki i daja
pokaz swojej sily. Cwiczeniom, jakie wykonuja towarzyszy dosc
monotonna muzyka oraz spiew (wersy tradycyjnych poematow perskich).
Muzyka, glos recytatora, do tego silacze wirujacy jak w transie i
wymachujacy maczugami lub zelaznymi lancuchami robia naprawde mocne
wrazenie. Nakrecilismy nawet krotkie filmiki, ale przez nieuwage nie nagral sie dzwiek...wiec je wykasowalismy.