Musimy przyznac, ze przez pierwsze 8 miesiecy w Azji nie doswwiadczylismy w sumie tak wiele serdecznosci i goscinnosci ze strony miejscowych, jak przez 2 tygodnie w Iranie. Przez te 2 tygodnie odbylismy tez zapewne wiecej rozmow z miejscowymi niz w trakcie calej reszty podrozy. Naprawde, nie przesadzamy! Iranczycy zagaduja nas non stop. Az sie to troche meczace robi, ale pamietamy jeszcze, ze calkowity brak kontaktu z miejscowymi w Chinach, czy Tajlandii byl bardziej meczacy.
Typowe rozmowy nie sa zbyt ciekawe, poniewaz najczesciej zagaduja nas osoby, ktore mimo ze sa przemile, zadaja ciagle te same, niezyt ciekawe dla nas pytania:
-Skad jestescie?
-Ile macie lat?
-Czy jestescie malzenstwem?
-Czy macie dzieci (i dla czego nie)?
-Jaki jest Twoj zawod/praca?
-Ile zarabiasz?
-Ile wydajecie pieniedzy na swoja podroz?
itd... ale te kilka pytan przewija sie w prawie kazdej rozmowie.
Znacznie rzadziej, ale i tak praktycznie codziennie zdarzaja sie rozmowy i pytania ciekawsze. Zwlaszcza, gdy rozmowcy orientuja sie, ze mowie po persku. I tak na przyklad Iranczyk poznany na lotnisku jeszcze w Urumczi po zadaniu wszystkich powyzszych pytan opowiedzial, ze handluje drewnem i pytal mnie czy mamy duzo drzew w Polsce. I czy sa duze/grube (zlapal sie przy tym za dlonie i z rak utworzyl okrag, ktory mial oznaczac grubosc drzewa - jak na nasze warunki wcale nie byloby to drzewo grube)? Prosil jeszcze, zebym po powrocie do kraju dowiedzial sie o cene drewna u nas.
W Jazd pan sprzedajacy kebaby widzac, ze moze ze mna porozmawiac po persku, zamiast zadawac te wszystkie trywialne pytania, ktorymi zameczaja nas jego rodacy zaczal z grubej rury: Ktorego poete perskiego wolisz - Hafeza czy Moulawiego?
Iranczycy dosyc czesto pytaja nas o religie. Wbrew temu, co niektorym na zachodzie moze sie wydawac chrzescijanstwo jest tutaj tolerowane, a nwet darzone sporym szacunkiem. Podobnie jak inne tzw. wielkie religie ksiegi: zoroastryzm i judaizm (wladze iranu sa raczej antyizraelskie, niz antyzydowskie). Wyznawcy tych trzech religii maja nawet zagwarantowane pewne prawa w iranskiej konstytucji. Ale co z ateizmem? Ten koncept dla wiekszosci Iranczykow jest czyms z pogranicza absurdu, bluznierstwa i rzeczy niemozliwej do wyobrazenia. Dlatego, zeby nie obrazac rozmowcow oraz nie prowokowac dlugich, trudnych dyskusji teologicznych w wiekszosci przypadkow z wygody mowimy, ze jestesmy chrzescijanami - katolikami. Tak jest latwiej i przyjemniej. Dlatego, gdy pan sprzedajacy bilety na dworcu autobusowym zapytal mnie ni stad ni z owad czy jako Polak, to jestem protestantem, czy katolikiem, tradycyjnie odpowiedzialem, ze katolikiem. I wtedy padlo pytanie:
-jaka religia jest lepsza: protestantyzm, czy katolicyzm?
Odpowiedzialem z pelnym przekonaniem, ze nie jestem w stanie powiedziec, ze jedna religia jest lepsza od drugiej. Pan natomiast sie nie poddawal i powtorzyl pytanie. Ja nieco innymi slowami powtorzylem odpowiedz. Sprzedawca biletow drazyl dalej:
-co w takim razie jest lepsze: wiedza, czy niewiedza?
Odparlem, ze oczywiscie wiedza jest lepsza od niewiedzy.
Pan z kasy nie dawal za wygrana:
-swietnie, zgadza sie. To w takim razie powinienes wiedziec rowniez, ktora religia jest lepsza.
Widzac, ze moje racjonalne, relatywistyczne, europejskie poglady do mojego rozmowcy nie przemawiaja uderzylem w inny ton:
-Prosze pana, nie ma znaczenia jakiej religii sie jest, wazne ze wszyscy wierzymy w jednego boga.
Na te slowa pan sie rozpromienil, wyjal kartke papieru narysowal na niej okrag i kilka dochodzacych do niego drog oraz rzekl:
- Swietnie, brawo! Ten okrag to bog, ktory jest jak morze, do ktorego wpadaja rozne rzeki. Kazda z rzek to inna religia: katolicyzm, protestantyzm, prawoslawie, islam. Ale najwazniejsze jest to, ze rzeki te spotykaja sie we wspolnym morzu.
Po czym pozegnal mnie serdecznie.
W Esfahanie trzy razy spotkalismy pana o imieniu Sorusz (aniol). Pan Aniol opowiedzial nam wiele ciekawych rzeczy: ze Iran sie liberalizowal w ostatnich 5 latach, ze 80% nastolatek ma chlopakow, chociaz przewaznie nie mowia o tym rodzicom, ze do meczetu chodzi zaledwie 2-3% Iranczykow, oraz ze wiekszosc Iranczykow uwielbia Amerykanow (on sam jak spotkal wycieczke 20 osobowa ze Stanow, to im to powiedzial).
Co do frekwencji w meczetach, to wiedzielismy, ze niewielu Iraczykow chodzi sie modlic, ale nie przypuszcalismy, ze ta liczba moze byc tak niska. O uwielbieniu dla Ameryki i Amerykanow tez juz slyszelismy. Zastanowila nas natomiast ta liberalizacja. Ja mam wrazenie, ze kobiety ubieraja sie bardzie konserwatywnie, niz w trakcie moich poprzednich wizyt 4 i 5 lat temu. Inni rozmowcy potwierdzali z kolei moje obserwacje, winiac za taki stan rzeczy prezydenture Ahmadinezada.
Nie przytoczymy tutaj zdecydowanej wiekszosci naszych rozmow, te kilka przykladow musi wystarczyc do oddania atmosfery Iranu. Dodamy jeszcze, ze Iranczycy w dalszym ciagu sa najbardziej goscinnym narodem Azji i dopiero teraz po odwiedzeniu tak wielu roznych panstw jestesmy w stanie to naprawde docenic. Pod wzgledem goscinnosci, zaden inny kraj nie moze sie w najmniejszym stopniu rownac z Iranem.
Goscinnosc Iranczykow wprawia nas czesto w zaklopotanie. Tak na przyklad bylo w Jazd, gdzie dwojka 17-latkow (Ali i Omid) zaprosila nas na kolacje, do restauracji nalezacej do ojca Omida. Oczywiscie posilek byl za darmo i chlopacy zaplacili za taksowke w obie strony. I nie bylo zadnej dyskusji. Po tym jak odprowadzili nas do hotelu, kazali nam jeszcze troche zaczekac, zeby mogli isc jeszcze kupic prezent dla nas. Wrocili po pol godziny z drewnianym modelem tradycyjnych, straomiejskich drzwi charakterystycznych dla Jazd. I oczywiscie z kartka z zyczniami i wierszem dla nas. Cali Iranczycy - serdeczni, romantyczni, poetyccy...
Co ciekawe, Ali znal Lecha Poznan.
W Esfahanie rowniez spedzilismy dwa wieczory w goscinie u Iranczykow pijac herbate, kosztujac pysznej zupy z miety i soczewicy oraz podgryzajac orzechy, migdaly, arbuzy, melony i granaty. Transport w ta i z powrotem oczywiscie gratis!
Osob, ktore robily sobie z nami zdjecia nie jestesmy w stanie nawet zliczyc. Wrzucamy za to niektore foty spotkanych ludzi.