Po obejściu kilku biur podróży i dworca kolejowego w centrum oraz wyprawie za miasto na dworzec autobusowy postanowiliśmy pojechać z Istambułu do Bukaresztu pociągiem. Będzie znacznie wolniej, ale wygodniej i fajniej:) A cena podobna...
Nasz "Bosfor Ekspres" był chyba najwolniejszym pociągiem w tej podróży, naprawdę myśleliśmy, że już nigdy nie dojedziemy. Za to tak jak się spodziewaliśmy mieliśmy miejsca w wygodnym i czystym przedziale sypialnym, w pociągu pustawo, więc przyjemnie. Konduktor był przemiły, przed granicą obudził nas głośnym: "Polska, dzień dobry!" (wcześniej powiedzieliśmy mu, że jesteśmy z Polski). Zresztą bułgarski celnik jak tylko spojrzał w nasze paszporty rzekł: "A, Polska Ludowa..." i zaraz je oddał i luz. No klimat był niezły.
Do Bukaresztu dojechaliśmy trochę spóźnieni, ale nie było to żadnym problemem, gdyż i tak od razu udało nam się kupić bilety na nocny pociąg do Suczawy. Nie musieliśmy nawet zbyt długo czekać. Na dworcu w Bukareszcie zrobiło na nas wrażenie, że wszystko panie w informacji i kasach mówią po angielsku. Zresztą bardzo dobrze po angielsku mówił też konduktor w pociągu do Suczawy i prawie wszyscy napotkani Rumuni. Sam pociąg klasa: czyściutko i wygodnie. Zresztą mieliśmy wrażenie, że większość mijanych i stojących na dworcu pociągów to wygodne, nowoczesne składy.