W poludniowym Yunnanie mozna spotkac wiele mniejszosci etnicznych, ktore wciaz zyja w tradycyjny sposob, co nie znaczy oczywiscie, ze nie korzystaja z takich dobrodziejstw cywilizacji, jak telewizja satelitarna czy wszechoobecne panele sloneczne:)
Region, w ktorym zatrzymalismy sie po drodze do Wietnamu zamieszkuje lud Hani. Jak podaje Ethnologue (encyklopedia lingwistyczna), 60% Hani mowi tylko w swoim jezyku i nie zna mandarynskiego. Jedna z miejscowych kobiet - lokalny przewodnik, tlumaczyla mi, ze w szkole mogla wybrac jakiego jezyka chce sie uczyc: chinskiego czy angielskiego.
Dwa dni uplynely nam na podgladaniu zycia Hani oraz ...podziwianiu wschodow slonca, z ktorych slynie Yuangyang.
Wlasciciele hostelu, w ktorym nocowalismy przeprowadzili sie w te strony 2 lata temu ze srodkowych Chin. Serdeczna, wyluzowana atmosfera + obiecujacy opis w Lonely Planet sprawiaja, ze przyjezdza tu wielu turystow. Poznalismy fajnych ludzi - Norwegow, na co dzien pracujacych w Shanghaju oraz pare Niemcow. Drugiego dnia nasz niewielki hostel najechala pietnastoosobowa grupa Szwedow (wczesniej zarezerwowali wszystkie miejsca) i pojawilo sie pytanie - gdzie bedziemy spac. Postanowilismy spedzic noc pod gwiazdami, na tarasie hostelu przy akompaniamencie zab. Mimo, ze bylismy na prawie 2000 m., noc byla dosc ciepla i przyjemna.