Ninh Binh to nieduze miasto, w ktorym poza kosciolem nie ma w sumie nic godnego uwagi (jak sie dowiedzielismy, znajduje sie tu jedna z wiekszych w Wietnamie spolecznosci chrzescijanskich). Za to okolica jest bardzo malownicza i obfituje w wiele atrakcji.
My zdecydowalismy sie obejrzec Tam Coc, czyli polozne wsrod skal pola ryzowe, po ktorych plywa sie lodzia.
Zeby tam dotrzec, wypozyczylismy rowery. Lekko zaspani (wyjechalismy wczesnie rano) ruszylismy na trase. Juz po chwili bylismy calkowicie obudzeni, a poziom adrenaliny wyraznie podskoczyl - pierwsze 4 km musielismy pokonac w szalonym ruchu autostrada nr 1. Po zjechaniu na boczna droge moglismy odetchnac. Jeszcze kilka kilometrow i bylismy na miejscu.
Przejazdzka lodka trwala niecale 2 godziny i byla bardzo przyjemna. Zdazylismy dotrzec przed zmasowana turystyka i na rzece bylo cicho i spokojnie. Przez chwile padalo, ale za chwile wyszlo slonce. Trasa prowadzila wsrod pol i przez groty. Kilka osob w przeplywajacych lodkach wioslowalo nogami, na zmiane z rekoma, zeby odpoczac:)